Co poniedziałek spotykamy się z naszymi przyjaciółmi, realizując wspólnie zajęcia w ramach edukacji domowej. Tym razem pochyliliśmy się nad tematem drzew. Zaczęliśmy od spaceru do parku, gdzie nazbieraliśmy trochę kolorowych liści i przestudiowaliśmy budowę pnia na znalezionej tam pozostałości po ściętym drzewie. Promienie ciepłego słońca umilały naszą wędrówkę, a kolory otaczającej nas przyrody cieszyły oczy. Do domu wróciliśmy, kiedy słońce kłaniało się horyzontowi, a ciepłe popołudnie stawało się powoli mglistym wspomnieniem.
Zasiedliśmy tam do pracy z materiałami, które przygotowałam nieco wcześniej, a które prześlę Wam w tym tygodniu (jeśli jeszcze nie jesteście zapisani do newslettera, zróbcie to koniecznie-pamiętajcie o potwierdzeniu subskrypcji, w przeciwnym razie materiały do Was nie dotrą).
Porozmawialiśmy o budowie drzewa, po czym uzupełniliśmy napisy, układając je w odpowiednie miejsca. Ja czytałam, chłopcy umieszczali elementy. Kontrolą błędu do tego zadania dla starszych dzieci stanie się kartka z opisaną budową drzewa. Dzięki temu czytające już dziecko będzie mogło samodzielnie sprawdzić poprawność swojej pracy. Zalaminowanie kart i użycie rzepów sprawiło, że pomoc posłuży nam przez długi czas, a sama praca może być wykonywana wielokrotnie(rzepy kupiłam na Allegro).
Uzupełniliśmy też ilustracje, kolorując elementy według podpisu i ułożyliśmy drewnianą układankę firmy Moyo.
Na koniec przystąpiliśmy do prac artystycznych, dorabiając ogon niesfornej wiewiórce i tworząc jesienne lampiony. To ostatnie zadanie bardzo Wam polecam, bo efekt przerósł nasze oczekiwania, a z realizacja wciągnęła na dobre zarówno 2,5-letnią Jaśminkę, 3,5-letnich chłopców i 7-letniego Stasia. Słoiki okleiliśmy taśmą dwustronną, obwiązaliśmy jutowym sznurkiem, tworząc rączkę, niezbędną do trzymania, a liście, naklejone wokół słoików, dopełniły dzieła. Zapalone lampiony towarzyszyły nam w drodze powrotnej do samochodu, tworząc atmosferę nieoczywistej magii.
Następnego dnia kontynuowaliśmy temat, sięgając po „Lift-the-flap TREES” wyd. Usborne, którą otrzymaliśmy jakiś czas temu od Ilony (@zgrani.oczytani) Nie do końca wiem, czy magia tej pozycji kryje się w pięknych, klimatycznych ilustracjach, czy ogromie wiedzy, przemyconej sprawnie pod ukrytymi w książce klapkami, niemniej uroku nie można jej odmówić.
Wyciągnęliśmy też wysypywankę z kartonu, która towarzyszyła nam już wielokrotnie, a którą można wykorzystać na wiele sposobów (używając skarbów, znalezionych podczas spaceru-jak na zdjęciu, albo wysypując ją jadalnymi produktami np. zieloną soczewicą i brązowym ryżem). Przygotowanie jej jest bardzo proste. Wystarczy naszkicować wzór a potem, nakładając na linie klej na gorąco, doklejać pionowo cienkie, kartonowe paski.
Na koniec zaśpiewaliśmy cudną piosenkę, którą usłyszałam u Pauliny (@proste.historyjki):
Five shiny conkers on a horse chestnut tree,
Beautiful and brown, don’t you all agree?
Along came the wind,
And down one fell,
And a squirrel came to find it in its green spiky shell.
Chłopcy z dużym zaangażowaniem wcielali się w rolę wiewiórek, podkradając zuchwale opadłe kasztany.
Jeśli nasza lekcja o drzewach przypadła Wam do gustu, zajrzyjcie koniecznie do artykułu o zeszytach obserwacji przyrody .
Ściskam,
Dorota